Napiszę wprost, irytuje mnie gdy ktoś wygłasza teorie wyższości edukacji domowej nad posyłaniem dzieci do szkoły.
Często takie autorytatywne wypowiedzi padają od tych, którzy sami nie uczą dzieci w domu. Najczęściej są teoretykami, którzy nie mają dzieci, albo mają na tyle małe, że nie mogą ich jeszcze posłać do żadnej placówki. Nigdy nie słyszałam takiej krytyki od osób praktykujących edukację domową. Takie osoby zbyt dobrze wiedzą, że temat jest wielowątkowy i nie stosują uogólnień
Dopóki osobiście mnie to nie dotykało, pomijałam temat. Kiedy kilka lat temu, sami stanęliśmy przed decyzją wyboru formy edukacji, czułam się oceniana i zagubiona. Zwolennicy szeroko rozumianego rozwoju osobistego, przestrzegali: szkoła zabija w dzieciach wszystko co najlepsze, indywidualność, zdolność myślenia, pewność siebie. Znajomi z kręgów „dobry etat to połowa sukcesu” wyrażali swoje zaniepokojenie: kiedy znajdziesz sobie pracę na etacie? Nie dać dziecka do przedszkola to głupota, później nie da sobie rady w szkole. A jak zda maturę i znajdzie pracę jeśli będzie siedział w domu?
Ale to nasze dzieci i my musieliśmy podjąć decyzję: Zostałam w domu z Filipem, a Paweł poszedł do przedszkola w którym nauczyciele cieszyli się dobra opinią.
- Bałam się, że pozostanie z dziećmi w domu będzie dla mnie zbyt wyczerpujące. Tak, po prostu nie czułam się na siłach być z dziećmi przez cały czas. Kiedy Andrzej wyjeżdżał na szkolenia ja zostawałam z chłopcami sama. Nie było w pobliżu żadnej babci albo cioci. To było dla mnie trudne. Angażowałam się bardzo w budowanie relacji z dziećmi, rozwijanie ich kreatywności, ale potrzebowałam też czasu na hobby i pracę zawodową, bo to była dla mnie odskocznia.
- Nasz starszy syn (wtedy 3-latek) uwielbiał dzieci. Nadal jest bardzo nastawiony na relacje. Zanim jeszcze poszedł do przedszkola wielokrotnie pytał kiedy przyjdą do nas znajomi z dziećmi. Bardzo szybko nauczył się mówić i zawsze lgnął do innych dzieci. Roczny brat był oczywiście interesujący, ale to nie to samo co rówieśnicy. Nie znałam zbyt wielu dzieci w jego wieku. Oceniliśmy, że Paweł jest gotowy do pójścia do przedszkola. Chętnie do niego chodził. Wiedziałam, że mamy ten komfort, że kiedy będzie zmęczony, będzie mógł zostać w domu z młodszym bratem.
- Kiedy Paweł był w przedszkolu, Filip przez dwa lata mógł zaznawać poczucia, że rodzice są tylko dla niego. Chcieliśmy żeby tego doświadczył.
- Lubię niezależność a przedszkole dawało nam poczucie komfortu. Wiedziałam, że dzieci dobrze spędzają tam czas. Kiedy chcieliśmy wybrać się na wycieczkę lub po prostu zostać w domu, chłopcy nie szli do przedszkola i już 🙂
Uważam, że warto poznać jak najwięcej możliwości, po to by wybrać tę najlepszą opcję dla całej rodziny. Piszę „dla rodziny”, bo w wyborze szkoły wcale nie chodzi o to by była najlepsza dla tylko dziecka.
Co będzie najlepsze dla waszej rodziny?
Dziecko żyje w konkretnym środowisku. W rodzinie. Jeśli szkoła jest bardzo daleko od domu, to rodzice muszą dziecko tam codziennie zawozić. Jeśli szkoła jest płatna, rodzice będą za nią płacić. Jeśli w okolicy nie mieszka nikt ze szkoły, musimy liczyć się z tym, że potrzebujemy znaleźć kolegów bliżej domu, albo na zajęciach dodatkowych.
Skąd wziąć na to wszystko czas? A co jeśli mamy 2 albo 3 dzieci. Edukacja domowa staje się fajną alternatywą. Jeden z rodziców zostaje z dziećmi w domu i nie traci czasu na dojazdy, bezsensowne zadania domowe. Dzieci uczą się od osoby, która jest dla nich we wczesnym wieku największym przyjacielem i autorytetem.
Do tego weźmy pod uwagę, że drugi rodzic pracuje w godzinach popołudniowo-wieczornych. W formalnej edukacji nie miałby szans widzieć się z dziećmi, bo rano kiedy ma wolne dzieci są już w szkole, a popołudniu dzieci wracają ze szkoły 2 godziny po jego wyjściu z domu. Wieczorem znów się mijają, bo on wraca, kiedy maluchy kładą się spać. Dla ojca świadomie budującego relację z dziećmi, widzenie się z nimi tylko w weekendy byłoby zbyt dużym wyrzeczeniem. W edukacji domowej ma szanse być z dziećmi. Jeśli z czasem wskazana rodzina pozna inne rodziny, które także same uczą dzieci, to mogą być dla siebie dużym wsparciem.
Co jesteście wstanie zrobić na dziś?
Nie każda mama ( lub tata) jest w stanie zostać ze swoimi dziećmi w domu by oddać się urokom edukacji domowej. Ja czułam, że to byłoby z mojej strony chore poświęcenie, które na pewno odbiłoby się na relacjach z dziećmi.
Ważne by określić dla samej siebie do jakiej granicy się zaangażuję, bo mi zależy. A gdzie zaczyna się już chore poświęcenie i co za tym idzie wyrzuty, żale i złość.
Oczywiście nie zawsze od razu mamy w życiu tak jakbyśmy chcieli. Często robimy coś czego nie lubimy lub kosztuje nas bardzo dużo wysiłku.
Ważne jednak by dokładnie wiedzieć dlaczego to robimy i że to najlepsza droga do upragnionego dobra.
Nie forma ale zaangażowanie.
To nie forma edukacji jaką wybierzemy gwarantuje dziecku prawidłowy rozwój intelektualno-emocjonalny, ale nasze świadome odpowiedzialne podejście do edukacji dziecka.
„Szkoła powstała za czasów Bismarcka, by szkolić przyszłych żołnierzy, urzędników, którzy z założenia mieli trochę rozumieć, ale nie za wiele. Główny cel to być posłusznymi narzędziami w rękach innych.”
To często podawany argument, który ma przekonać rodziców do edukacji domowej. Taka jest geneza szkolnictwa, ale przez lata szkolnictwo ewoluowało. Są takie miejsca, gdzie system jest bardziej przyjazny dla ucznia, bo tworzą go ludzie, którzy rozumieją czego potrzebuje dziecko.
I pewnie każdy z nas ma wspomnienie nauczycieli tzw. ” z powołania”, których oddanie i pasja mają na nas pozytywny wpływ do dzisiaj. Zarówno w stosunku do tych nauczycieli jaki i uczniów, uogólnienia o szkole niszczącej mózgi i produkującej nieudaczników są naprawdę krzywdzące.
Patrząc na szkołę jako system nie znajdziemy najlepszego rozwiązania.
Szukając szkoły, należy szukać wspierających środowisk. Ważne jaka opinie ma dana szkoła, ale ważniejsze jaki jest nauczyciel, który będzie prowadził nasze dziecko.
Poczucie winy i lęk to kiepscy doradcy
Wpływanie na poczucie winy rodziców jest dla mnie najmniej elegancką formą manipulacji. To tak jak pokazywanie dziecka w szpitalu i tekst żywcem z tandetnej reklamy: czy chcesz by twoje dziecko cierpiało w szpitalu czy wolisz je zaszczepić i uniknąć cierpień? Teoretyczni wyznawcy edukacji domowej brzmią podobnie.
To działa na rodziców, bo kiedy człowiek jest w emocjach, kiedy stara się zrobić „wszystko” jak najlepiej i boi się że popełni błąd, wtedy łatwo nim manipulować. Wtedy łatwo pokazywać się jako ekspert i sprzedawać wygodne dla siebie teorie. ( Jeśli interesuje cię temat szantażu emocjonalnego, polecam podcast Andrzeja )
Jak uniknąć manipulacji? Jak nie dać się wodzić za nos i być wolnym od poczucia wstydu czy winy?
Świadome rodzicielstwo.
To wymaga zaangażowania i odpowiedzialności, ale daje szanse, że wychowasz dziecko tak jak chcesz. Jakim jesteś rodzicem? Co kształtuje twoje poglądy? Co dla was jako rodziny jest najważniejsze?
Przecież edukacja jest tylko jednym z elementu rozwoju człowieka.
Znamy wiele przykładów, kiedy najlepsze studia nie uczyniły ludzi szczęśliwymi. Pewnie podoba ilość osiągnęła szczęście kończąc dobre uczelnie. Jednocześnie dużo ludzi osiągnęło sukces w biznesie bez żadnego dyplomu i zapewne jest wielu takich, którym się powiodło miedzy innymi dzięki formalnej edukacji.
Kluczem edukacji jest pozytywne środowisko, które motywuje człowieka do rozwoju w każdej dziedzinie życia. Trudno jest znaleźć jedno takie miejsce, ale można znaleźć kilka takich życiodajnych środowisk.
To nie system edukacyjny decyduje o tym czy dziecko będzie rozwijało swój potencjał,
to pozytywne środowisko, właściwe relacje z najbliższymi dorosłymi a później także z rówieśnikami mają na rozwój największy wpływ.
To co jest bardzo ważne przy wyborze formy edukacji to osobowość i predyspozycje dziecka.
Są dzieci, które dobrze czują się w tradycyjnych szkołach. Zazwyczaj są to ludzie z cechami melancholicznymi. Dzieci o wysokiej inteligencji matematycznej i słownej. Na te dwie najczęściej zwraca się uwagę w szkole.
Ze względu na kontakt z innymi dziećmi i nauczycielami przydaje się też inteligencja interpersonalna, nastawiona na kontakt z ludźmi. Dzieci o inteligencji kinestetycznej czyli ruchowej, często są postrzegane w szkole jako zbyt energiczne albo niegrzeczne, bo najbardziej interesuje ich sport. To co pamiętają ze szkoły to przerwy, kiedy mogli pograć w piłkę 😉 Jeśli taka osoba trafi do przypadkowej dużej klasy, gdzie nauczyciel nie będzie miał czasu by zainteresować się jego potrzebami. Rodzice ograniczą wizyty w szkole do zebrań. Możemy być prawie pewni, że po kilku miesiącach „nauki” dziecko zostanie uznane za niegrzeczne, nadpobudliwe i niechętne do nauki. ( Ktoś zna podobna historię -;( ?)
Znając potencjał dziecka i jego potrzeby rodzice, mają kolejną wskazówkę co do wyboru środowiska w jakim będzie uczyć się ich dziecko.
My świadomie nie zdecydowaliśmy się na edukację domową. Żadne z nas nie odnajduje się w roli domowego nauczyciela. Wybraliśmy taką formę edukacji, która jest najlepsza dla naszej rodziny. Dzieci chodzą do szkoły, która tworzy wokół siebie wspaniałe środowisko wspierające rozwój. Panujące w niej priorytety zgadzają się z naszymi poglądami. Jest to nasza druga szkoła, między innymi, ze względu na tę szkołę zdecydowaliśmy się przeprowadzić. Drugim czynnikiem na zmianę miejsca zamieszkania była praca Andrzeja.
Czy oczekuję, że wspierające środowisko wychowa i wyedukuje moje dziecko?
Mam nadzieję, że dobre środowisko będzie wspierać moje działania. Ponieważ chciałam wsparcia, szukaliśmy takiego miejsca, które nam je da. Wielu ważnych rzeczy nasze dzieci uczą w domu. Bo to do czego jesteśmy przekonani jest z nami na każdym kroku. „Słowa przekonują, ale przykład pociąga”.
Moim zdaniem spieranie się o to który system jest najlepszy i straszenie rodziców, że formalna edukacja zrobi wodę z mózgów ich dzieciom, to w najlepszym wypadku wyraz ignorancji.
Czy to oznacza, że nie ważne do jakiej szkoły dziecko chodzi?
Oczywiście, że ważne, przecież spędza tam kilka godzin dziennie. Dlatego tak istotne jest by interesować się szkoła nie tylko przy wyborze, ale szczególnie wtedy, gdy już zapiszemy tam dzieci.
Co się dzieje w szkole, nie tylko tym co było na obiad i co jest zadane. Jaką dostałeś ocenę? Warto zastanowić się w jakim środowisku przebywa nasze dziecko. Poznać kolegów i ich rodziców, ich światopogląd. Często w młodszych klasach organizowane są urodziny i szkolne przedstawienia, na których można poznać innych rodziców. Swoja droga to bardzo interesujące, jakich kolegów wybierają dzieci i jak bardzo ich rodzice są ciekawymi i fajnymi ludźmi 🙂
Tworząc społeczność, mamy większy wpływ na to co dzieje się w klasie i szkole. W ten sposób rodzice mogą wiele zmienić i łatwiej się zaangażować, a dla dzieci to bardzo ważne.
Poznaj nauczycieli.
Zazwyczaj w przedszkolu i klasach 1-3 nauczyciel ma ogromny wpływ na rozwój dziecka. Ważne by poznać nauczyciela. Zapytać o jego widzenie naszego dziecka. Szczególnie jeśli dziecko jest tak zwanym dobrym uczniem i na pytanie: jak mój syn, otrzymujemy odpowiedź: nie mam uwag.
Jeśli nauczyciel skupia się tylko na „wymagających uczniach, do których ma uwagi”, to rodzice powinni pokazać, że są zainteresowani rozwojem swojego dziecka i chcieliby w tym pomocy ze strony nauczyciela.
Szkoła to nie przechowalnia, dlatego…zaangażuj się.
Od zaangażowania rodziców zależy bardzo wiele. Nawet w mało przyjaznych placówkach rodzice mogą mieć wpływ na środowisko. Zgrana grupa rodziców jest wstanie wpłynąć na zmianę zachowań nauczyciela lub wyegzekwować od dyrekcji przydzielenie kogoś innego. Rodzice, którzy działają w pojedynkę, nie wygrają z systemem, zapewne zostaną uznani jedynie za wichrzycieli co prowadzi do otwartych konfliktów. ( Mieliśmy taką sytuację przed laty w przedszkolu publicznym. Mniej zgrana grupa „dostała” nauczyciela ze złą opinią, na którego nasza grupa się wprost nie zgodziła. W pojedynkę żaden rodzic by tego nie wyegzekwował.)
Wy to macie fajnie…
Często w rozmowach słyszę: wy to macie fajnie bo macie takie wspierające środowisko, a my nie. Są na to przynajmniej dwa rozwiązania: znajdź takie wspierające środowisko, lub zacznij je tworzyć. Nikt nie mówi, że to będzie łatwe, to będzie trudne, ale warto. Kiedy słucham przez ile wyzwań przeszli twórcy naszej szkoły, utwierdzam się w przekonaniu, że jeśli człowiek czegoś pragnie to znajdzie sposób. „Dlaczego” jest ważniejsze niż „jak”.
Ostatecznie największy wpływ na rozwój dziecka mają najbliżsi dorośli w jego życiu a później rówieśnicy.
Dlatego dla jednych edukacja domowa będzie najlepszym rozwiązaniem, bo pomoże w budowaniu tej wizji i rozwoju. Dla innych będzie szkodliwym rozwiązaniem, bo rodzice będą na tyle przemęczeni i sfrustrowani, że mimo szczerych chęci najsilniejszy komunikat w kierunku dzieci będzie w stylu: nie mogę się doczekać kiedy to wszystko się skończy, będziecie musieli zapłacić mi za to poświęcenie, albo róbcie jak mówię bo inaczej…Jest też mnóstwo ludzi, którzy ze względu na styl życia, pracę, finanse nie mogą wybrać takiej formy edukacji. Jeszcze raz podkreślę, to nie jest najważniejsze. Najważniejsze jest środowisko, nie system.
Bardzo cenię pewnych rodziców, którzy wspaniale wspierali swoje dzieci przez edukację domową. Było to wymagające doświadczenie, ale sprawiło im wiele satysfakcji i niesamowite efekty. Jednak po latach kiedy urodziło im się najmłodsze dziecko zdecydowali się posłać je do szkoły. Dlaczego? Czy stracili przekonanie do edukacji domowej? Nie. Na tyle poznali edukacje domową i osobowość swojego dziecka, żeby wybrać najlepsze rozwiązanie dla ich rodziny w tym sezonie ich życia.
Ktoś kiedyś powiedział, że w życiu nie ma idealnych rozwiązań. Każde rozwiązanie trochę boli, my wybieramy tylko rodzaj bólu. Dlatego wybierając szkołę lub nie-szkołę dla dziecka, pamiętajmy że nie tak ważny jest system ale środowisko, ponieważ właściwe relacje kształtują szczęśliwych ludzi.
Nie ma dobrych systemów, są tylko dobre zaangażowane ( nie znaczy idealne ) środowiska.
Każdemu życzę by miał w takim swój udział! 🙂
Ps. Podsumowując:
Moją intencją było pokazanie, że chociaż edukacja domowa jest w porządku, to nie jest to jedyna „właściwa” forma nauczania oraz ściągnięcie presji z rodziców, że są „złymi rodzicami” jeżeli jej nie wybierają.
Obejrzyj wywiad z Justyną Wawrzyniak, która dzieli się swoim doświadczeniem z edukacją domową:
Bardzo trafne spostrzeżenia! Brawo:) i zgadzam
sie w całej rozciągłości – nic na sile:)
Dziękuję za miłe słowa 🙂
Szczególnie w ważnych kwestiach warto świadomie decydować co będzie najlepszym rozwiązaniem.