Jak po urodzeniu pierwszego syna, wróciliśmy z nim do domu, przez kilka pierwszych dni nie mogliśmy się oswoić z nową rzeczywistością. Mały spał, zastanawialiśmy się jak się zachować, patrzeć na niego, czy może zbierać siły na nocne karmienie… Oprócz tych zewnętrznych zmian, najwięcej dokonywało się w nas. Nowy człowiek w naszym domu, ktoś kogo kiedyś nie było, a teraz jest. Doświadczenie potężnej zmiany: jesteśmy rodzicami!
A młodzi rodzice szybko zdają sobie sprawę, że ich kilkudniowe dziecko całkowicie zależy od nich. I w zasadzie jest tak przez kilka lat. Ktoś kto był „nowy” staje się nieodłączną częścią rodziny.
Na początku my decydujemy o wszystkim. Dziecko całkowicie przyjmuje nasz autorytet. Jest takie słodkie kochane i całkowicie zależne. Są matki, które z jednej strony narzekają, że są zmęczone, bo niemowlę zaśnie tylko w ich ramionach. Z drugiej strony tak naprawdę, nie chcą tego zmieniać, bo czują się takie wyjątkowe, niezastąpione. Dla dziecka rodzic zawsze będzie kimś niezastąpionym, i nie musi przy tym ograniczać jego rozwoju.
Sztuka zdrowego rodzicielstwa polega na tym, by w umiejętny sposób, ze szczerą miłością stopniowo oddać dziecku panowanie nad jego życiem, którym władaliśmy od poczęcia przez ciążę i pierwsze dni. Dać poczucie miłości, wsparcia i nauczyć je samodzielności.
Zacząć można już od pierwszych tygodni życia, kiedy uczymy dziecko, że gdy jest zmęczone samo może zasnąć.
Droga do samodzielności odbywa się na kilku płaszczyznach:
Na płaszczyźnie ruchowej, którą na podstawowym poziomie, zdrowe dziecko jest w stanie osiągnąć samo.
Na płaszczyźnie różnych kompetencji, od czynności życia codziennego po rozwój intelektualny.
Oraz na płaszczyźnie psychiczno – społecznej. Ta ostatnia w największym stopniu wymaga osobistego wsparcia ze strony rodziców. Warto od najmłodszych lat świadomie uczestniczyć w rozwoju i dylematach swojego dziecka, by później nie musiało przerabiać tego jeszcze raz, ale z terapeutą lub barmanem;)
Tak jak w przypadku niemowlaków pomaga poznanie skoków rozwojowych. Tak samo warto poznać fazy rozwoju człowieka, by wiedzieć przed jaką życiową lekcją staje nasze dziecko, a my razem z nim.
Wybrałam koncepcje rozwoju psychospołecznego Erika Eriksona, amerykańskiego psychoanalityka, który wyodrębnił osiem stadiów życia człowieka. Każdy z nich charakteryzuje się tym, że wywołuje u człowieka inny, specyficzny siebie moment kryzysowy. Przed każdym kolejnym rozwojem następuje jakiś czasowy regres.
Niemowlęctwo (od 0 do 1 roku) Moment kryzysowy: ufność czy nieufność. Celem tej fazy rozwoju jest osiągnięcie zaufania do matki lub innego opiekuna. W tym okresie najważniejsze dla rozwoju psychicznego, co mogą dać rodzice to swoją obecność i dotyk.
Dziecko czuje, że jest kochane, akceptowane. Uczy się czekać, ale wie, że zawsze jest ktoś kto zaspokaja jego potrzeby. W ten sposób kształtuje się poczucie bezpieczeństwa, zaufanie. A przekonanie że będzie dobrze, czyli nadzieja.
Brak opieki, dotyku, czułości, bezpieczeństwa to podlewanie nieufności, która w nadmiarze zdecydowanie szkodzi. Skrajny przykład to sierocińce z dawnych lat, nie przytulane dzieci chorowały, a nawet umierały. Te które przeżyły, trwały w przekonaniu, że można liczyć tylko na siebie i że w życiu chodzi tylko o przetrwanie, a nie o realizowanie marzeń.
Wczesne dzieciństwo ( od 2 do 3 roku ) Moment kryzysowy: autonomia czy wstyd i zwątpienie. Cel: Osiągnięcie samokontroli i poczucia własnej odrębności.
Widząc rozbrykanego wesołego dwulatka, rodzice myślą sobie. On to się niczego nie boi, ma więcej pewności siebie niż jego starszy kuzyn. Nagle wszystko się zmienia, dziecko kurczowo trzyma się mamy. Czyżby nasz cowboy zmienił się w maminsynka?
Dziecko do tej pory czuło się tak samo silne jak jego mama, a teraz nagle zaczęło dostrzegać swoją odrębność. Potrzebuje zachęty,by uwierzyć we własne siły, to ukształtuje w nim autonomię. Unikajmy porównywania, zawstydzania, czy określania go jako nieśmiałego.
Dziecko próbuje własnych możliwości. Stąd też określenie: bunt dwulatka. Dlatego dobrze jest w tym wieku dać radość z dokonywania wyborów w bezpiecznych granicach, a nie twardo odmawiać, albo pozwalać na wszystko. Pomagają pytania typu: wybierasz to czy tamto?
Wiek zabaw ( od 4 do 5 roku ) Moment kryzysowy: inicjatywa czy poczucie winy. Cel: Ukształtowanie orientacji na cele i inicjatywność w działaniu.
W tym okresie dziecko zaczyna samo inicjować zabawę. Czterolatek przychodzi z przedszkola i odgrywa wydarzenia z dnia. Albo odtwarza zabawy z bajek. Ma też dużo pomysłów na zapełnienie czasu. Jednocześnie stał się bardziej wymagający. Nie jest mu już wszystko jedno jaką zabawkę weźmie ze sobą na wyjazd, albo co kupimy w sklepie.
Lubi zabawę w „na niby”. Na niby pije herbatę, albo jest piratem na statku chociaż siedzi w kartonie na środku pokoju. Nie dawajmy dziecku zbyt wielu zabawek naraz, nie wszystko musi być też idealnie dopracowane, zróbmy przestrzeń do fantazjowania.
Przeciwko inicjatywie staje poczucie winy. Kiedy rodzice naciskają by dziecko było tylko grzeczne, ułożone i nie realizowało nawet niektórych swoich pomysłów. Wzmacnianie poczucia winy prowadzi do tego, że dorosły człowiek nadal spełnia oczekiwania innych, zamiast żyć własnym życiem.
Wiek szkolny ( od 6 do 12 roku )Moment kryzysowy: pracowitość czy poczucie niższości. Cel: Osiągnięcie poczucia własnych kompetencji.
Teraz bardzo zaczyna liczyć się to, czego dziecko się nauczyło. Zależy mu by chwalić go za konkretne osiągnięcia. Kiedy nauczył się skakać do basenu, to chce by zobaczyli to rodzice. By usłyszeli o tym dziadkowie.
Kiedy nauczyciel organizuje konkurs plastyczny stara się by wyszło mu jak najlepiej. Zależy mu by być w czymś dobrym. By osiągnąć mistrzostwo na swoim poziomie. Tak jak z nauką czytania, zaczynał od pojedynczych sylab, teraz płynnie czyta dłuższe teksty.
Dzięki wsparciu rodziców, dziecko uczy się wytrwałości. Kiedy coś mu nie wychodzi należy tłumaczyć, że to naturalne. Przed osiągnięciem nowej umiejętności można zapytać dziecko: Jak myślisz, ile razy będziesz to ćwiczył, aż się nauczysz? Zagrożeniem jest poczucie niższości. To dobry czas na tłumaczenie, że porównywać się najlepiej jest ze sobą samym, a nie z innymi.
Okres dojrzewania ( od 13 do 18 roku ) Moment kryzysowy: tożsamość czy rozproszenie tożsamości. Cel: Osiągnięcie odpowiedzi na pytanie „kim jestem?” i „kim mogę być?” oraz wierność sobie.
W tym wieku rodzice przestają mieć najważniejszy wpływ. Najważniejsza staje się grupa rówieśników. Nastolatek na tle grupy próbuje odpowiedzieć sobie na pytanie: kim jestem? W grupie przyjmuję jakąś rolę,np.: gwiazdy, błazna, niewidzialnego, neutralnego intelektualisty lub ofiary.
Odnajdywanie się w kilku grupach daje możliwość przyjmowania różnych ról. Bo chociaż w szkole może być niewidzialny, na kółku matematycznym może być najlepszy. Nawet najfajniejsi rodzice nie są w stanie zastąpić grupy rówieśników.
Jednocześnie rodzina jest bardzo potrzebna. Młodzi mogą zachowywać się dziwacznie i często sami siebie nie rozumieją. Ważne by jeszcze przed wiekiem dojrzewania zbudować silne relacje, by potrafić rozmawiać z nastolatkiem i pomóc mu zinterpretować rzeczywistość. Na tym etapie potrzebne jest uszanowanie prywatności, przy zachowaniu rozsądnej kontroli.
Wczesna dorosłość ( 19 do 25 roku ) Moment konfliktowy: intymność czy izolacja. Cel: Osiągnięcie zdolności do miłości bez utraty poczucia własnej tożsamości.
Na tym etapie rozwoju, człowiek wkracza w dorosłość. Rola rodziców zasadniczo się zmienia. Syn czy córka zaczyna samodzielne życie i będzie uczyć się go w indywidualnym kontakcie z innymi ludźmi. Nadal potrzebuje cichego wsparcia, ale nie kontroli.
Jeśli przyrównamy psychikę dziecka do ogrodu i na początku jego życia, dysponujemy pakietem nasion do zasiania ( naszą miłością, podejściem do życia, emocjami, umiejętnościami,cechami charakteru). Jako rodzice musimy wiedzieć o jakiej porze najlepiej będą rosły poszczególne rośliny.
Jeżeli zdamy się tylko na ślepy los, odtworzymy własne schematy. Gdy po omacku będziemy rzucać nasiona, jakiekolwiek nam się trafią ( dobre i złe ) i gdzie popadnie. Z czasem może być trudno przesadzić stare drzewa, albo usunąć nadmiar chwastów. Jeśli podejdziemy do sprawy umiejętnie, na przestrzeni lat nasze dziecko będzie cieszyć się wspaniałymi owocami, a my razem z nim. I stanie się to rodzinnym dziedzictwem przekazywanym kolejnym pokoleniom.