Na rozpoczęcie długiego majowego weekendu byliśmy na świetnym spotkaniu z Nicky Vujicic’em.
Kiedy siedzieliśmy na zimnych stadionowych krzesełkach miałam pewne obawy. Nie znałam Nicka i spostrzegałam go głównie przez jego niepełnosprawność. Bałam się angażować w jego historię. Byłam przekonana, że to spotkanie wzbudzi we mnie szereg niewygodnych uczuć. Poczucie winy, że czuję ulgę i wdzięczność za to, że mnie to nie spotkało. Żal i bezradność, bo ludzi spotyka takie zło. Współczucie dla Nicka, bo urodził się bez rąk i nóg. Do tego zobowiązanie, że będę śmiać się z wszystkich dowcipów, nawet gdyby były drętwe. Albo bić brawo na zawołanie.
Tak naprawdę bałam się nieznanego. A może bardziej własnych wyobrażeń.
Na początku swojego wystąpienia, kiedy opowiadał o dzieciństwie. O swojej rodzinie, synu, pięknej żonie, która jest w ciąży. Przyznał, że często widzi w ludziach takie przekonanie, że oni wiedzą czego mu najbardziej potrzeba w życiu. Nick przyznaje, że marzy o tym by kiedyś mógł chodzić . Trzyma nawet w szafie buty na tę okazję.
Ale inwalidztwa nie da się sprowadzić do fizyczności. Życie jest wielowymiarowe.
W swoim życiu na co dzień spotyka wielu ludzi, którzy mimo fizycznej sprawności, są pokaleczeni w środku, pochodzą z rozbitych rodzin, albo nie radzą sobie z własnym życiem.
Gorzej jest żyć w rozbitej rodzinie, niż nie mieć rąk i nóg. Możesz być inwalidą z powodu strachu, poczucia porażki albo odrzucenia.
Nie skupiał się na tym, że nie ma rąk i nóg tylko na tym co ma do powiedzenia.
Nie używał pustych porównań typu: ja potrafię to osiągnąć, więc tobie też się uda.
Przełomowym momentem w życiu Nicka było to jak zrozumiał, że jego istnienie ma głęboki sens, a Bóg ma dla niego jakiś cel. Wtedy zaczął pracować nad zmianą swojej postawy i sposobu myślenia w życiu. Podzielił się swoją historią na chrześcijańskim spotkaniu dla młodzieży i w ten sposób pierwszy raz poczuł, że może komuś pomóc.
Ja nie muszę być tobą, a ty nie musisz być mną. Bądź po prostu najlepszym sobą jakim potrafisz być.
Miał zostać księgowym. Skończył nawet ekonomię i księgowość. Myśląc racjonalnie prowadzenie biura rachunkowego to jedno z najlepszych rozwiązań dla chłopaka, który nie ma rąk i nóg. W sercu czuł, że ma inną misję do wypełnienia. Ostatecznie został mówcą motywacyjnym, który niesie nadzieję.
Dzisiaj już ponad 500 milionów ludzi miało okazję usłyszeć Nicka i jego historię. Jego przesłanie ma ogromny zasięg, a on ma dopiero 33 lata. W tych okolicznościach, fakt że miał zostać księgowym i obliczać podatki wydaję się smutnym żartem.
Ale nic nie dzieje się samo. W dzieciństwie często publicznie był narażony na drwiny i niestosowne uwagi, albo pytania, a mimo to zdecydował się zostać mówcą. Na początku usłyszał różnego rodzaju odmowę 52 razy z rzędu, zanim udało mu się wystąpić na pierwszym szkolnym spotkaniu. ( Imponuje mi jego odwaga i upór. )
Nick powtarza: Nigdy się nie poddawaj.
Na spotkaniu nagle robi kontrolowany upadek na podium. Leży płasko na brzuchu i pyta: czy teraz jak upadłem, jestem do niczego?
A co jeśli upadnę sto razy? Czy wtedy będę do niczego? Nie!
Żeby zwyciężyć musisz mieć odwagę chociaż raz ponieść porażkę.
Przybliża się do leżącej obok grubej Biblii, podpiera się o nią głową i wstaje.
( Podejrzewałam, że będzie próbował to zrobić, ale wydawało mi się to niewykonalne!) Cały stadion wiwatuje.
Never give up! – Dodaje Nick na koniec.
Całym swoim życiem Nick Vujicic udowadnia, że w życiu liczy się sposób myślenia, wartości jakimi się kierujemy i postawa serca. Trzeba walczyć o odwagę i nigdy nie tracić nadziei. Wielokrotnie podkreśla, że dla każdego Bóg ma jakiś cel. Jednak wiele osób marnuje swój potencjał, mija się z przeznaczeniem.
Ludzie nie osiągają celu, bo narzekają, zamiast rozwijać to co mają.
Nie wiesz co możesz osiągnąć dopóki nie spróbujesz.
Tego dnia na stadionie było kilka bardzo dobrych wystąpień. Jednym mówcom w kontekście ich przemówień powiedziałabym: Gratuluję! To co osiągnąłeś jest naprawdę imponujące.
Były też takie osoby, którym chciałabym powiedzieć: Dziękuję! dzięki twoim słowom mam wiarę, że ja też mogę spełnić swoje marzenia. Do grona tych osób na pewno zalicza się Nick Vujicic 🙂
Zgadzam się z Nickiem i z Tobą, że NIGDY, PRZENIGDY nie WOLNO się PODDAWAĆ, bo inaczej nigdy nie DOJDZIEMY do tego, do czego PRZEZNACZYŁ Nas Bóg!!! 😉 Przez brak Wiary w Boga i w Siebie nie ROZWIJAMY tego wszystkiego, co w Nas jest najlepsze, co otrzymaliśmy w Darze jako Talenty od Boga. 😉 Pozdrawiam Ciebie bardzo serdecznie.
Wojtek
http://www.zycietopasjanamaxa.pl
Dzięki za kolejną zachętę, ze WARTO rozwijać to co w nas jest najlepsze. Pozdrawiam 🙂
Bożena, jeszcze Ci o tym nie mówiłam, ale bardzo dobrze się Ciebie czyta.
Dzięki za tę szczyptę motywacji.
Wow! Dziękuję 🙂
Bożena, zazdroszczę Ci, że widziałaś i słuchałaś Nicka na żywo! Ja glądałem jego wystąpienia tylko na ekranie. Ten człowiek to rewelacja, a jego poczucie braku barier to skandal także dla mnie, zwłaszcza kiedy myśłę o rzeczach, których się „nie da”. Jeśli tylko macie taką możliwość skontaktujcie się z nim i „podarujcie” go, gdzie tylko możecie. Na pewno fundacja Anny Dymnej jest jednym z takich miejsc. W Polsce jest za dużo miejsc, gdzie ludzie chcą umierać, bo myślą, że w ich stanie się już nic nie da. Wszędzie tam potrzebne jest jego przesłanie.
… a ponadto – pisz bloga, to świetne miejsce. Nie ma takich wiele. Myśli o wrażliwości – genialne! Ty wspaniale dotykasz szarego cienia i odsłaniasz jego pełny obraz – pięknego barwami człowieka. To subtelne, to ciekawe i bardzo cenne.
Wysłuchanie Nicka zachęciło mnie do przeczytania jego książek. Zaczęłam od drugiej: „Niezwyciężony! Potęga wiary bez granic.” Nick wspaniale mówi i tak samo dobrze radzi sobie z pisaniem. Polecam 🙂