Wrażliwość nie jest słabością!
Hurra! Ktoś to powiedział głośno.
W moim życiu tym kimś była Brene Brown. To po przeczytaniu jej książki pt.: „Z wielką odwagą. Jak odwaga bycia wrażliwym zmienia to, jak żyjemy i kochamy, jakimi jesteśmy rodzicami i jak przewodzimy.” mam już pewność, że bycie wrażliwym nie jest wcale słabością.
Kiedyś ceniłam ludzi wrażliwych, ale podziwiałam tych, którzy byli nienaganni, profesjonalni i mieli wszystko pod kontrolą. Z tym kojarzył mi się sukces. Z siłą, odwagą, bezkompromisowością i opanowaniem. Wydawało mi się, że w życiu zawodowym nie powinno być miejsca na wrażliwość.
W mojej wewnętrznej porównywarce widziałam pięknego łabędzia, kobietę sukcesu, która jest zawsze zadbana, porusza się dumnie, ma dużą siłę i potrafi pokonywać długie dystanse. Osiąga to czego chce i jest podziwiana. Kiedy coś robi, nie widać w tym ciężkiej harówki, tylko wdzięk i oszałamiające efekty. Bez problemu radzi sobie z każdym zranieniem, a może w ogóle trudno ją zranić. Przecież wszystko spływa po niej jak…po łabędziu 😉
Ja swojego pierwszego łabędzia, a raczej łabędzicę, poznałam na studiach, kiedy wraz z koleżankami znalazłyśmy fajne mieszkanie do wynajęcia. Była ładną, idealnie ubraną, może trochę wyniosłą kobietą sukcesu. Mieszkanie, które nam wynajęła też było na wyższym poziomie 😉
Na początku ją podziwiałam. Podobała mi się jej pewność siebie, nienaganny strój, dbałość o szczegóły i to, że dokładnie wiedziała jak z nami rozmawiać, żeby postawić na swoim. Podobał mi się jej sukces.
To wszystko jest imponujące dopóki nie trzeba wchodzić w bliższą współpracę z takim łabędziem. Przy bliższym kontakcie często wyczuwa się sztuczność, dystans albo brak przestrzeni dla drugiej osoby. Z czasem okazuje się, że pewność siebie zahacza o apodyktyczność i bezwzględność, a stawianie na swoim opiera się o manipulację i brak skrupułów. Czułam się przy niej źle, dawała nam do zrozumienia, że jesteśmy od niej słabsze, czułam że nami manipuluje, ale nie potrafiłam nic z tym zrobić.
Przez jakiś czas myślałam, że jak stanę się taka jak ona, wtedy dopiero przy ludziach sukcesu poczuję się swobodnie. Ale sztuczny dystans, manipulacja, wyrachowanie, zamrożenie emocji to nie był mój świat. Nie potrafiłam się tego nauczyć, może dlatego, że otaczali mnie ludzie, których kochałam i nie miałam na kim ćwiczyć. Stwierdziłam sukces to nie moja bajka.
Jeśli odcinamy się od naszego życia emocjonalnego ze strachu, że koszt będzie zbyt wysoki, to oddalamy się od tego co nadaje naszemu życiu cel i sens (…) Wrażliwość to miejsce narodzin miłości, poczucia przynależności, radości, wielkiej odwagi, empatii i kreatywności. To źródło nadziei, empatii, odpowiedzialności i autentyczności. Jeśli chcemy, aby nasz cel był jaśniejszy, a życie duchowe bardziej sensowne, wrażliwość jest naszą ścieżką.
Brene Brown
Po pewnym czasie przekonałam się, że nie wszyscy ludzie sukcesu są jak łabędzie. Nie wszyscy skupiają się na perfekcyjnym wyglądzie, pozorach i własnej wyższości. Są też tacy, którzy budzą duży szacunek, a mimo tego nie odwołują się do manipulacji i poniżania innych. Przy bliższym poznaniu okazuje się, że miewają gorsze chwile. Cierpią, kiedy dotknie ich niesprawiedliwość. Na co dzień zmagają się z lękiem przy wychodzeniu ze strefy własnego komfortu. A na efekty pracowali ciężko i nie każda chwila była pełna radosnego wdzięku.
Uwierzyłam wtedy, że ja też mogę osiągnąć sukces pozostając przy tym sobą. I moich szans nie przekreśla to, że czasami się boję, ani to że jestem podatna na zranienie. To, że nie jestem perfekcyjna i nie zawsze udaje mi się zrobić tyle ile bym chciała, a rzeczy idą wolniej niż bym oczekiwała.
Bo jak często powtarza mój mąż Andrzej:
Rób to co kochasz, kochaj to co robisz, a życie przyniesie ci wspaniałe owoce!