Jak poradzić sobie z rozczarowaniem

Podsumowanie

Często przypominam sobie tę historię, kiedy czuję się rozczarowana, przestraszona i gdy trudno pozbierać mi myśli. W ostatnich dniach było mi naprawdę trudno. Wiem, że nie tylko mi. To było do przewidzenia, że przyjdą chwile przeciążenia, zwątpienia, kiedy już wydaje się, że nadzieja umarła.

Często przypominam sobie tę historię, kiedy czuję się rozczarowana, przestraszona i gdy trudno pozbierać mi myśli. W ostatnich dniach było mi naprawdę trudno. Wiem, że nie tylko mi. To było do przewidzenia, że przyjdą chwile przeciążenia, zwątpienia, kiedy już wydaje się, że nadzieja umarła.

“A myśmy się spodziewali…”powiedzieli z żalem uczniowie Jezusa do napotkanego przechodnia. Wracali z Jerozolimy do Emaus i rozmawiali ze sobą o tych wszystkich strasznych rzeczach których byli świadkami. Trzy dni wcześniej Jezus, ich nauczyciel, został okrutnie zabity na krzyżu, a wraz z Nim umarła nadzieja na zmianę sytuacji, w której byli. W Ewangelii Łukasza w 24 rozdziale jest napisane: “A myśmy się spodziewali, że On odkupi Izraela, lecz po tym wszystkim, już trzeci dzień jak to się stało.”  

Uczniowie tak bardzo byli skupieni na interpretowaniu i przeżywaniu tego w jakiej są sytuacji, że nawet nie poznali, że tak naprawdę rozmawiają ze zmartwychwstałym Jezusem. On nie powiedział im nic nowego, tylko przypomniał i tłumaczył wszystko to co już wiedzieli,  o czym jednak poprzez zmianę okoliczności, poczucie osamotnienia i bólu po prostu zapomnieli. 

Kiedy zaczął im to przypominać i wyjaśniać na nowo poczuli jak ich “serca płoną.” Dopiero po jakimś czasie zdali sobie sprawę z tego, że rozmawiali ze swoim nauczycielem i to dodało im odwagi, żeby zrobić coś od czego wcześniej zaczęli uciekać.

Ostatnio często przypomniałam sobie te słowa, gdy rodzi się myśl: a ja się spodziewałam…

Tak spodziewałam się, że będzie łatwiej…spodziewałam się, że będę mogła wrócić do pracy, spodziewałam się że otrzymam słowa zrozumienia i wsparcie. Kiedy wiele rzeczy dzieje się inaczej łatwo jest wpaść w pułapkę koncentrowania się na swoim punkcie widzenia. Zapomnieć o szerszej perspektywie, o tym w co wierzyliśmy kiedy było inaczej. Zacząć się bać i poddać się rozgoryczeniu. Jednak pielęgnowanie żalu zamyka oczy na rozwiązania, blokuje przed właściwym działaniem.

Łatwo wtedy przejść w tryb walki i szukania winnego. Jedni będą oskarżać siebie i popadają w przygnębienie, inni znajdą kogoś kogo można obwinić za to w jakiej są sytuacji. 

Czas kryzysu to dobry moment, żeby zadawać sobie różne pytania, nie trzeba się ich bać, jednak nie jest to dobry czas by dawać sobie odpowiedzi i podejmować skrajne decyzje. 

Niektórych rzeczy nie da się zmienić od razu, a na niektóre wcale nie mamy dziś wpływu. 

Ważne żeby wytrwać w tym w się wierzy i przypominać sobie te rzeczy, które dawały nam siłę do wytrwania.  Trudne przeżycia zaciemniają widzenie, dlatego świadomie trzeba budować wewnętrzną siłę.  

A jakie ty miałaś plany, których nie udało ci się zrealizować przez obecną sytuację?

Od kogo spodziewałaś się pomocy, ale nie otrzymałaś? 

Skąd brać siłę w trudnych czasach?

Niedawno mój mąż dzielił się na ten temat w nagraniu i powiedział w nim o 4 źródłach siły. Całą treść znajdziesz tutaj

Dla mnie jedną z rzeczy, która buduje wewnętrzną siłę jest postawa wdzięczności. Na pewno nie chodzi mi tu o zaklinanie rzeczywistości, że jest lepiej niż jest, albo udawanie że wszystko jest w porządku. Postawa wdzięczności jest skuteczna tylko wtedy gdy naprawdę skupiamy się na tym za co szczerze jesteśmy wdzięczni i tego trzeba uczyć się każdego dnia. Wdzięczność to nie jest odhaczenie listy rzeczy, za które dziękujemy z obawy przed stratą albo machinalne powtarzanie że jesteśmy wdzięczni. postawa wdzięczności to postawa serca, która buduje naszą siłę zarówno wtedy gdy wszystko jest dobrze jak i wtedy, gdy brakuje sił i wszystko idzie nie tak. Na moim blogu i kanale YouTube możesz znaleźć wiele treści na ten temat. 

To od czego warto zacząć i co przydaje się w trudnych momentach to pisanie dziennika wdzięczności. Tak wiem brzmi zbyt banalnie jak na dzisiejsze czasy, sama kiedyś tak uważałam: co pomoże wdzięczność kiedy ja mam prawdziwe problemy. 

Jeśli masz problemy, z którymi nie potrafisz sobie poradzić i nie wierzysz, że da się coś zrobić, to wdzięczność jest najlepszym pierwszym krokiem i niezawodnym źródłem siły. O tym kiedy i za co być wdzięcznym możesz przeczytać tutaj.

Ostatnio napisała do mnie pewna osoba i podzieliła się ze mną tym, jak bardzo pomaga jej praktykowanie wdzięczności, które rozpoczęła właśnie od założenia takiego dziennika, bo ją do tego zainspirowałam. Zawsze cieszę się z takich wiadomości i dodają mi one chęci do wytrwałej pracy. Mam nadzieję, że w tym miejscu zainspiruję także ciebie do rozwijania swojej postawy wdzięczności, bo to jest jedna z tych rzeczy, którą możemy zrobić. 

To wielka sztuka doceniać małe kroki, które możemy podejmować każdego dnia. To jest dobry sposób by radzić sobie z rozczarowaniem, które wisi w powietrzu, gdy rodzi się wiele potrzeb i trudno je zaspokoić.  Nie tak ważne są okoliczności, w których się znajdujemy ale to jaką przyjmiemy wewnętrzną postawę wobec nich. Czy pozwolimy żeby “chuda krowa” czyli poczucie braku, lęk, żal zjadły nasze marzenia i wszystko to czym się do tej pory cieszyliśmy? Jeśli nie mamy na coś wpływu, to róbmy to na co możemy mieć wpływ.

Jakie małe kroki możesz zrobić w obecnym czasie? Na co masz teraz wpływ? 

Czy jest ktoś kogo możesz poprosić o pomoc?

Ważne rozróżnienie

Pojawia się jedno zasadnicze pytanie: jak odróżnić rzeczy na które wpływu nie mamy od tych za które powinniśmy wziąć odpowiedzialność i działać? 

Oczywiście nie ma uniwersalnej recepty, wytycznych jak to robić. Wbrew pozorom to chyba lepiej dla nas, bo dzięki temu sami dorastamy do własnego szczęścia. 

Z drugiej strony to może rodzić wiele konfliktów. Bo gdzie w grę wchodzą te trzy czynniki: ważne tematy, silne emocje i odmienne zdania, zawsze jest pole do konfliktu. Tak konflikt może dać dobre efekty, jednak trzeba być gotowym do rozmowy.

Można niektóre rzeczy pominąć, jednak na dłuższą metę nie da się razem być w rodzinie, w pracy, w społeczeństwie  i nie rozmawiać o tym, kiedy te trzy elementy ciągle się przewijają. 

W obecnej sytuacji większość z nas doświadcza falowo silnych emocji, żyje ważnymi tematami i gdy do tego dojdą odmienne zdania konflikt gotowy. 

Jedni będą cierpieć w milczeniu, okupią poczucie niezrozumienia i osamotnienia różnymi reakcjami organizmu. Inni zaczną toczyć krwawe boje o własną rację i chęć bycia zrozumianym. Wystarczy rzucić temat zdalnego nauczania, wypłacania pensji, redukcji etatów albo dokonywania zaległych płatności. 

Pewne jest, że będzie dochodziło do napięć. Pewne jest, że nadejdą kryzysy. 

Pewne jest, że będziemy potrzebowali dużo zrozumienia. 

Na styku dwóch rzeczywistości, jednej w której trzeba działać i drugiej w której trzeba nauczyć się odpuszczać, tej pierwszej w której trzeba brać odpowiedzialność i tej drugiej gdy za kogoś odpowiedzialności wziąć się nie da. 

W momencie kiedy musimy zdecydować jak postąpić w zmieniających się okolicznościach, kiedy nie ma gotowych rozwiązań, znowu wracamy do tego co z pozoru na zmianę okoliczności wcale nie wpływa, czyli do własnego wnętrza. Do postawy, którą mamy, do wiedzy i mądrości, którą zdobywamy, do tego jakim człowiekiem jesteśmy i ciągle się stajemy. 

Bo ta wewnętrzna siła jest rzeczą, która może być z nami bez względu na to co dzieje się dookoła i ostatecznie na nią mamy największy wpływ. 

Jakie są źródła Twojej siły? 

W co tak naprawdę wierzysz?   

Zrozumieć zanim zostanie się zrozumianym

Żeby ktoś chciał zrozumieć nas najczęściej my pierwsi musimy spróbować zrozumieć tego kogoś.

Niestety odruchowo pierwsze czego szukamy to zrozumienia dla siebie. Dlatego szukamy ludzi, którzy myślą podobnie, czują podobnie albo są w podobnej sytuacji jak my. Wtedy czujemy wsparcie i że jesteśmy silniejsi, niestety ta siła jednocześnie staje się naszą słabością, bo im bardziej czujemy się mocni tym mniej chce nam się zobaczyć tę drugą stronę. A im bardziej manifestujemy swoją siłę i utwierdzamy się w przekonaniu, że mamy rację tym mniej jest tych, którzy nam się sprzeciwią.

W ten sposób ograniczamy się do tego co znane, do tego co nam się wydaje i zamykamy się na prawdziwe bycie z innymi ludźmi. Bo każdy dobrze czuje się tam gdzie go rozumieją ( to nie znaczy że  naśladują lub usprawiedliwiają ) wystarczy że rozumieją, a jeżeli na takie porozumienie jesteśmy zamknięci to tak naprawdę zamykamy się też na innych ludzi. 

Przez kogo czujesz się najbardziej niezrozumiana? 

Czy fakt, że zrozumieć kogoś nie oznacza przyznania mu racji jest jakoś dla ciebie pomocny? 

Podsumowując. 

Kiedy zdajemy sobie sprawę, że nie mamy na coś wpływu, że ktoś nas zawiódł, a nasze oczekiwania nie spełniły się i najprawdopodobniej już się nie spełnią. Bardzo ważne jest by pamiętać że tak naprawdę od wewnętrznej siły zależy to jak poradzimy sobie w tych zewnętrznych okolicznościach. Nie można biernie czekać na rozwiązanie, bo gdy je zobaczymy, musimy być gotowi je przyjąć.

Z drugiej strony kiedy nic nie możemy zrobić na zewnątrz, to kształtowanie i wzmacnianie wewnętrznej siły jest tym co zrobić powinniśmy, bo wtedy łatwiej jest zaakceptować to czego nie da się zmienić i robić tyle ile się da, nie załamując się że to jest za mało, bo “za mało” nie oznacza “nic”. 

To jest wpis, którym chciałam cię zainspirować do odkrywania jak wiele masz już w sobie mądrości i siły by przetrwać trudny czas. Skłonić do refleksji, gdzie jeszcze tej siły można szukać. Być może w tych rozważaniach pomocna będzie też modlitwa o pogodę ducha znana z “Dwunastu kroków AA”, dlatego zamieszczam ją na końcu:

Boże, użycz mi pogody ducha,

abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić,

odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić,

i mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.

Bożena Burzyńska