Co tracimy mając wąskie spojrzenie?

 

W którym momencie wiadomo, że właśnie skończyła się noc a zaczął dzień? – zapytał rabin swoich uczniów.

Jeden stwierdził, że być może wtedy, gdy jest wystarczająco jasno, by odróżnić czy w oddali widać psa czy może owcę.

Inny, że to ten moment gdy jest wystarczająco jasno, by wiedzieć, że drzewo w pobliżu to figowiec a nie brzoskwinia.

Rabin popatrzył na swoich uczniów i powiedział: A ja myślę, że dopiero wtedy gdy patrzy się na twarz drugiej osoby i widzi się w niej brata albo siostrę. Do tego momentu, gdy nie potrafisz dostrzec w drugim człowieku brata lub siostry, to bez względu na porę, jaka akurat jest, dla ciebie tak naprawdę panuje ciemna noc.

Czasami doświadczamy takiej ciemnej nocy, braku życzliwości, odpowiedzialności i zaangażowania. Wystarczy spotkać się z kimś, kto bardzo utożsamia się z pełnioną funkcją i przez ten pryzmat patrzy na innych. Nie ważne czy to będzie jakiś urząd, zwykła poczta, poradnia specjalistyczna czy nawet szkoła. Wystarczy, że jedna osoba czegoś potrzebuje a inna ma poczucie, że znajduje się wyżej.

Skąd bierze się potrzeba używania niezrozumiałego języka, tworzenia dystansu, podkreślania swojej siły?

To że wiesz, w które rubryki wpisać odpowiednie cyfry, jak nazywa się jakiś dokument, badanie czy lek, nie oznacza że powinieneś traktować innych z góry, albo że masz do tego jakiekolwiek prawo.

Nie tak dawno byłam świadkiem jak młoda kobieta zaczęła pouczać moją znajomą. Nic o niej nie wiedziała, ani jakim jest człowiekiem, ani jak wymagające studia ukończyła, z jakimi zmierzyła się trudnościami. Nie znała jej historii, nie miała okazji czerpać z jej życiowej mądrości. Po prostu popatrzyła na nią jedynie przez pryzmat tej jednej dziedziny życia, w której czuła się lepsza.

To było żenujące, trochę zabawne ale żałosne.

Wydaje się, że jest tysiące bajek z mądrymi morałami na ten temat. Wydaje się, że takie sytuacje zdarzają się tylko w podstawówkach. Odruch by dokuczyć albo ocenić kogoś tylko dlatego, że czujemy się lepsi. A jeśli nie możemy na to sobie pozwolić przynajmniej zignorować, tak by przez chwilę poczuć, że jesteśmy ważni?

Wchodzę do osiedlowego sklepu. Trzy panie ekspedientki trzy stanowiska. Ustawia się kolejka ale panie nadal o czyś rozmawiają, w ogóle nie zwracają uwagi na ludzi. Jedna zabiera się za obsługę klientów – to musi wystarczyć… reszta kończy rozmowę. Z doświadczenia wiem, że nie warto im przeszkadzać. Tu działa prawo silniejszego, moc ma tylko szefowa.

Podobne sytuacje dotykają nas samych w zwykłej codzienności, przepełnionej zabieganiem i stresem. Zawsze mamy swoje ważne powody. Czasami by nie zatrzymać się przed pasami dla pieszych, czasami żeby odebrać kolejny telefon, chociaż moglibyśmy wysłuchać własnego dziecka.

Z jednej strony nie lubimy jak ktoś stawia przed nami sztywne granice. Gdyby wszystko było odgórnie regulowane, nie dałoby się normalnie żyć. To byłoby trudne, gdybyśmy mieli sztywno trzymać się jakiegoś przepisu na nasze dobre życie.

Z drugiej strony kiedy chcemy sami stworzyć swój niepowtarzalny przepis na dobre szczęśliwe życie, czasami wpadamy w pułapkę chaosu. Tak jakby życie było zbieraniną puzzli a my nie potrafimy ich poskładać. Nawet nie wiemy jaki chcielibyśmy ułożyć obrazek.

Niestety nic co cenne nie przychodzi samo.

Podobno to w jaki sposób traktujemy innych odzwierciedla nasze prawdziwe podejście do nas samych. „Kochaj bliźniego swego JAK siebie samego.”

Kiedy nauczymy się doceniać własną drogę, którą przebyliśmy. Nie tylko miejsce do którego doszliśmy, ale siebie w tym procesie. To, że odważyliśmy się zacząć, to jakie przeszliśmy trudności. To w czym jesteśmy świetni i to jak się rozwijamy. Co nam to wszystko dało. Nie w porównaniu do innych, nie w porównaniu do tego co jeszcze przed nami do osiagnięcia, ale w porównaniu do nas samych.

Większe docenienie i zrozumienie takiego procesu, daje nam szerszą perspektywę na życie nasze i innych. Wtedy łatwiej właściwie kochać samych siebie. Pokonać w sobie czarne myśli, odetchnąć wizją jasnej przyszłości, pełnej nadziei i sensu. Wtedy noc przemienia się w dzień, najpierw w nas samych a później w naszym patrzeniu na świat. I bez względu na porę, jaka akurat jest, w nas panuje dzień.

Wtedy mamy odwagę docenić siebie a także innych. Bez lęku, że przegramy jakiś wyścig, bo gdy nastaje w nas dzień widzimy że ścigamy się jedynie z sobą samym.

Wprawdzie łatwiej jest udowadniać sobie, że jest się wyższym poprzez ścinanie głów innym. Jednak lepszą drogą jest dostrzec w drugim wartościowego człowieka i zainspirować się do własnego rozwoju. Pomocne w tym może być ćwiczenie, o którym usłyszałam jakiś czas temu i sama staram się praktykować. Wyobraź sobie, że każdy człowiek, z którym się spotykasz trzyma przed sobą kartkę, z napisem: „Spraw aby poczuł się ważny!”

Dziękuję za przeczytanie tego wpisu; będzie mi miło, jeżeli go skomentujesz [wtedy poczuję się ważna 😉 ] 

Czy znasz moje kursy on-line?

„Rozwijam to co mam, by osiągnąć to czego pragnę”

„Zrozumieć, aby kochać lepiej”

 

 

 

komentarzy
  • Pani Bożeno, rozjasnila mi Pani dzień pełen różnych czarnych myśli. Dziękuję 🙂 dużo słońca dla Pani!

    • Dziękuję za komentarz i cieszę się, że mogłam pomóc 🙂 A słońce sie przyda aby rozjaśniało nie tylko nasze niebo ale też ciemności naszych myśli związanych z ostatnimi wydarzeniami. Pozdrawiam serdecznie 🙂

  • Bardzo trafne ma pani spostrzeżenia, też zauważyłam mnóstwo takich sytuacji. Ludzie którzy naprawdę są świadomi swojej wartości i osiągnięć i lubią siebie i swoje życie tak samo traktują innych – doceniają ich ludzi i życzliwość jest czymś naturalnym 🙂

Bożena Burzyńska